Żyjemy w coraz większym pośpiechu, odhaczamy czynność za czynnością, stawiając sobie kolejne cele do realizacji. Pracujemy by odpoczywać, odpoczywamy by pracować. Im więcej pracujemy tym więcej potrzebujemy do szczęścia, im więcej potrzebujemy do szczęścia tym więcej pracujemy.
Od najmłodszych lat oddalamy się od własnego Źródła, przybierając coraz to nowe role życiowe dla potrzeb, otaczającego nas środowiska. Rany emocjonalne, powstałe w procesie wychowania i socjalizacji, przykrywamy kolejnymi maskami, nakładamy kolejne kostiumy, stawiamy zasłony (w psychologii nazywane mechanizmami obronnymi), łagodzimy lub całkowicie zagłuszamy cierpienie duszy, a to używkami, a to treningami, mediami, pracoholizmem, a nawet pogonią za sukcesem. Żyjemy w zamkniętym kręgu – trybie działania – nie dajemy sobie czasu na bycie sobą.
Pracujemy dużo, wydajemy dużo, konsumujemy, aktywnie żyjemy i wypoczywamy. Wszystko intensywnie, jak najszybciej, najlepiej, naj…, a im intensywniej tym lepiej. Zamartwiamy się przyszłością, rozdzieramy rany z przeszłości, złościmy się i denerwujemy, jeśli idzie nie po naszej myśli. Większość tych działań wykonujemy automatycznie, na podstawie przyjętych szablonów reakcji, wytworzonych w procesie wychowania i socjalizacji. Otoczenie nakłada na nas ramy zachowania, społeczeństwo wymaga jednolitości i stopienia się z masą, by jak rzeka płynąć w jednym i prawidłowym kierunku; reklamy krzyczą: Im więcej posiądziesz, im droższe, większe i ekskluzywniejsze rzeczy będziesz miał, tym większym szczęściarzem będziesz. Ale czy na pewno? Czy naprawdę chcemy być automatami? Czy szczęście polega na posiadaniu kolejnej nowej rzeczy, na odhaczaniu “potrzeb” konsumpcyjnych, stwarzanych przez specjalistów od marketingu na potrzeby zwiększania sprzedaży? Nie mówię, że masz odrzucić dobrobyt, że masz nie posiadać, że masz wyzbyć się wszystkiego. Chodzi o bezrefleksyjny pęd za posiadaniem.
Jeśli nie automat, to co?
Życie człowieka daje nieograniczone możliwości rozwoju, których nie można osiągnąć w żadnych innych sferach istnienia, jednakże ich nie gwarantuje. To od nas samych i od naszych wyborów zależy jak postrzegamy świat, w jaki sposób żyjemy, na czym opieramy swoje osądy, na jakich wartościach budujemy nasze JA i dokąd dotrzemy w życiu. Jednak czy faktycznie możemy przyjąć, że to NASZE wybory i NASZE decyzje? Będąc myślami w przeszłości, rozdzierając rany, bądź w przyszłości, stale planując i podświadomie zamartwiając się, w chwili podejmowania decyzji utrzymujemy się w trybie automatycznym, „nasze” decyzje opierają się na wpojonych nam przez społeczeństwo szablonach percepcji i odpowiedzi. Aby to zmienić potrzebna jest REWOLUCJA UMYSŁU – bezkrwawa zmiana z nieświadomości do świadomości siebie i swoich wyborów. Żeby żyć pełnią życia, trzeba wejść w tryb bycia i istnienia, w jedynym czasie, w którym żyjemy, czujemy i realizujemy siebie – TERAZ.
Czas na zmianę. Mindfulness Teraz!
Rewolucja umysłu to nie ścięte głowy, nie utracone stanowiska i dramatyczne przewroty. Rewolucja umysłu to powrót do SIEBIE i do TERAZ. To zmiana w doświadczaniu życia, zmiana dostosowana do twoich możliwości, potrzeb i wewnętrznej otwartości. To ścieżka do radosnego przebudzenia, droga do istnienia poprzez doświadczanie życia takim jakim jest.
Rewolucja umysłu skieruje cię do wewnątrz siebie, gdzie uświadomisz sobie, że do tej pory byłeś jak powierzchnia wody, raz mocniej raz mniej wzburzona, a teraz uświadomisz sobie, że pod falami dotychczasowej percepcji istnieje potężny ocean, w którym rozpoznasz prawdziwe JA – JA nieuwarunkowane i niezniszczalne. Z rewolucją umysłu przyjmiesz odpowiedzialność za własne życie, emocje, reakcje, relacje i decyzje. Nie musisz rezygnować z pracy i swoich aktywności, ze swojej wiary. Spójrz na świat poprzez boski pierwiastek ukryty w tobie, poprzez doświadczanie życia TU i TERAZ. Spróbuj żyć świadomie i uważnie dla siebie, dla swoich bliskich, dla otoczenia i dla świata.